Ponieważ temat publikowania wyników transakcyjnych powraca wciąż jak bumerang, to niestety muszę poświęcić temu osobny wpis. Postaram się, żeby nie był zbyt długi (ok, nie udało się), ale jednocześnie też parę ciekawostek się w nim pojawi. Zdjęcie „nagłówkowe” wpisu jest dla przyciągnięcia uwagi. Poważnie, wpisy gdzie w fotce pojawia się kobieta są dużo częściej klikalne niż z inną grafiką!
[otw_is sidebar=otw-sidebar-1]
Decyzje
Od ponad roku nie publikuję informacji na temat zarabianych kwot. Wspomniałem o tym na dzienniku tradera, wspomniałem wielokrotnie w różnych dyskusjach. Powód jest prosty – publikacja wyników to masa ludzi, którzy liczą na jakąś „darowiznę” z mniej lub bardziej sensownego powodu. Do tego dochodzą ludzie, którzy piszą „chcę jak ty zarabiać X PLN w miesiąc, powiedz jak to robisz” tudzież jeszcze lepsze asy pokroju „dam ci moją kasę, zarobisz i się zyskiem podzielimy”.
Cóż, przypomnę, że to ostatnie bez odpowiedniej formy prawnej (absolutne minimum to spółka w rejestrze ASI KNF-u) jest działaniem nielegalnym – choć oczywiście póki stopy zwrotu są satysfakcjonujące dla „inwestora” to nie ma problemu. Z inwestowaniem nieodłącznie związane jest ryzyko – o tym należy pamiętać.
Po mojej decyzji o zaprzestaniu publikacji wyników liczba niechcianych wiadomości spadła z nawet kilkunastu tygodniowo do ~1 miesięcznie. Są nawet miesiące, gdzie takowych nie ma, więc pełny sukces.
Oczywiście niektórzy mogą stwierdzić, że mogę z miejsca wywalać takie wiadomości, jednak mi się jakoś to nie udawało – każdemu staram się odpisać, więc na początek trzeba przeczytać. Bo może za historią o problemach finansowych kryje się prośba o pomoc merytoryczną, a nie błaganie/żądanie (tak, żądania są częste) darowizny?
Stąd też podjętej decyzji zmieniać nie zamierzam. A poniżej znajdziecie odpowiedź na pytanie…
Dlaczego?
Pomijając wspomniany akapit wyżej aspekt komfortu psychicznego, mamy inne kwestie.
Obowiązek „spowiadania się” publicznego mają spółki publiczne. Ja jestem osobą prywatną. Moja wiedza jest szerzona całkowicie za darmo czy poprzez Comparic24.tv czy od grudnia poprzez dwa webinary w miesiącu dla Comparic.pl czy też oczywiście poprzez tego bloga, dziennik tradera czy surowcowe.info. Te wszystkie miejsca są dostępne za darmo, dla każdego – na webinar trzeba się zarejestrować, ale przecież można czy założyć sobie specjalnego „śmieciowego” maila czy wręcz skorzystać z 10-minutowych adresów mailowych by uniknąć podawania swoich danych.
Więc kto chce, może skorzystać z mojej wiedzy i mojego doświadczenia. Sporo czasu na kwestie inwestycyjne poświęcam, więc myślę, że warto się zapoznać z moją pracą. Choć oczywiście są osoby, które twierdzą, że jestem do kitu nie posłuchawszy/przeczytawszy niczego mojego autorstwa. Widać nie tylko ja uważam, że nie jestem fizycznie atrakcyjny 😉
Kiedy podaję informacje?
Moje podejście jest całkowicie sprawdzalne, bo nie pokazuję na wykresach historycznych „tu bym wszedł, tu bym wyszedł” tylko publikuję informacje przed zdarzeniem. Doskonałym tego przykładem jest program z 12 grudnia 2019, kiedy to pomiędzy 13:10 a 14:00 omawiałem potencjalne scenariusze dla funta szterlinga po publikacji exit polls w wyborach parlamentarnych w Wielkiej Brytanii o godzinie 23:00 właśnie 12 grudnia 2019. Więc 11 godzin przed zdarzeniem na wykres naniosłem pięć scenariuszy, określając ich prawdopodobieństwo wystąpienia oraz zasięgi. Można to obejrzeć pod tym linkiem (wykresy są w drugiej części programu). A efekt? Realizacja najbardziej prawdopodobnego scenariusza i wykres zrobił taki ruch:
Jak widać pełna realizacja scenariusza i to dosłownie w punkt. A powstawał on w momencie gdy cena była na poziomie ~1,315.
Drugie sprawdzalne liczby to statystyki – są publikowane dzień przed (od niedzieli do czwartku około 19:30) na Facebook’u oraz Twitterze, a także na telegramowej grupie New Vision Trading (link jest podany na FB) czy na Facebook’owej grupie M1 Trading Office. Podsumowanie na koniec miesiąca się pojawia i jest całkowicie sprawdzalne. Wszystkie podsumowania projektu statystycznego znajdziecie tutaj.
Kim jestem?
Jak się okazało w drugiej połowie 2019 roku, istotne jest nazewnictwo. Trochę temat nazewnictwa poruszyłem na blogu, nieco wcześniej niż cała g-burza w internecie. Co ciekawe, jasno tam określiłem jak ja widzę swoje działania. Natomiast do niektórych niestety nie dociera, że określenia czasem używane w środowisku przeze mnie w postaci „gra”, tudzież „spekulacja” czy „trading” są skrótami myślowymi – niczym więcej.
Jak ktoś poświęci parę minut na sprawdzenie mnie, to przeczyta w sieci, że robię kilka istotnych dla mnie rzeczy w życiu. Niektórzy jednak uważają, że jak się zajmuję tradingiem to mam się zajmować tylko tym, bo jak robię coś innego to traderem nie jestem. To tak jakby ktoś stwierdził, że skoro jestem kierowcą i często poruszam się samochodem, to idąc do sklepu pieszo przestaję być kierowcą. Dobrze, że prawa jazdy nie odbierają za chodzenie gdziekolwiek pieszo 😉
Bycie traderem czyli osobą zawierającą częste transakcje z krótkim horyzontem czasowym jest częścią szerszego pojęcia jakim są inwestycje. A ponieważ w moim portfolio inwestycyjnym są najróżniejsze aktywa, włącznie z nieruchomościami (o czym z bloga też wiecie) to jestem bardziej inwestorem niż traderem.
Prowadzę też bloga – bo chcę, bo lubię. Tak, była jest na nim oferta artykułów sponsorowanych z relatywnie niską stawką. Ale w takich cenach plasują się blogi z takimi zasięgami i w takiej tematyce. Przekładając na bardziej zrozumiały dla niektórych język: mając sad z jabłkami, to choćbyś uważał swoje jabłka za najlepsze na świecie, a zwyczajnie są one dobre, to w hurtowni nie odkupią ich od Ciebie po 100 zł za kg, tylko jak resztę – po 1 zł za kg. Jak będą te jabłka mega wyjątkowe to zaproponują więcej – a wśród blogów finansowych takim wyjątkowym blogiem jest Jak Oszczędzać Pieniądze Michała. Więc jeśli Michał ma ponad 200 tysięcy UU (unikalnych użytkowników) miesięcznie to będzie miał inne stawki za współpracę niż ja z 3 tysiącami UU miesięcznie – to logiczne. Natomiast jak się przyjrzeć blogowi, to wpisów sponsorowanych na nim nie ma. Dlaczego? W większości zgłaszają się potencjalni klienci, których nie chcę w żaden sposób promować – czyli kredyty-chwilówki albo brokerzy CFD spoza nadzoru KNF.
Czyli jestem też blogerem. Jednak to inwestowanie (włącznie z tradingiem) zabiera mi najwięcej czasu – bo z tego żyję w końcu – więc na pierwszym miejscu jestem inwestorem.
Co do bycia analitykiem – każdy rozsądny inwestor jest analitykiem. W przeciwnym razie nie jest inwestorem ani traderem ani spekulantem – tylko hazardzistą. Co niektórzy się dzielą swoimi analizami w takiej czy innej formie – na blogu, w telewizji czy na Facebook’u. I tyle – nie da się rozdzielić inwestowania, tradingu czy spekulacji od analizy.
Jestem przedmiotem zakładu…
I teraz ciekawostka – obiecałem to jest. Otóż wychodzi na to, że zaistniałem na tyle w tym światku, że nawet się ludzie o mnie zakładają:
Co ciekawe, zaistniałem właśnie po tym wspomnianym konkursie – gdzie mój wynik +10% w dwa tygodnie był dużo lepszy od osoby, co się o mnie zakłada – która mając w regulaminie konkursu określony maksymalny zjazd kapitału o 40% zjechała sporo poniżej 70% początkowego depozytu…
Wracając do zakładu. Ja bardzo liczę, że za 5 lat będę bloga pisać! I za 10 lat również – jak będą tematy i wena twórcza. Takie hobby.
Co do transakcji – biorąc pod uwagę, że nie publikuję wyników finansowych to ciężko będzie komukolwiek udowodnić, że takowych transakcji nie było. I temu, kto się o mnie założył (mam swoje typy) polecam wymaganie od drugiej strony wykazu transakcji – by udowodnić, że nie miałem takich transakcji. Nie znam szczegółów i warunków zakładu, ale jeśli chodzi tylko o fakt zawarcia transakcji, to nikt nie będzie w stanie udowodnić że takowa była lub nie. Bo nawet skarbówka nie będzie wiedziała tego tylko znała sumaryczny wynik wszystkich transakcji w ciągu roku.
Więc druga strono zakładu: wymagaj listy moich transakcji od RZ nim oddasz flaszkę bezpodstawnie 🙂
Wybujałe ego niektórych
Tu miałbyś jeszcze jeden cytat, ale myślę, że zatrzymam go na inną okazję. Wspomnę tylko tak: jeśli ktoś gdziekolwiek pisze/mówi, że jest „jedynym” który coś robi, zwłaszcza z pozytywnym wydźwiękiem to sprawdźcie czy mówi prawdę. Bo kłamców, hipokrytów i manipulantów jest cała masa, a jak łatwo manipulować informacjami to pokazałem Wam na blogu
Podsumowując
Tak więc w dwóch zdaniach podsumowując:
zaprzestałem publikowania wyników finansowych moich transakcji i nie zamierzam do tego wracać.
Prośby, groźby i błagania bym znów zaczął publikować wyniki są bezcelowe – nie muszę niczego ani sobie ani innym udowadniać.
Miałeś rację i dobry ruch. Zawsze znajdą się tacy, co uwielbiają hejtować a sami pozostają w cieniu.
Nawet nie muszą pozostawać w cieniu, tylko po prostu uważają, że ma być po ichniemu.
Zarabianie na blogu nie jest łatwym zadaniem ale trzeba próbować różnych opcji na zarabianie 🙂
To fakt, natomiast myślę, że wyniki Michała Szafrańskiego są na tyle wyjątkowe, że bardzo trudne do powtórzenia – co widać wyraźnie wśród starszych stażem blogerów i to w różnych branżach – nie tylko finansowej.
A biorąc pod uwagę nakład pracy, myślę że warto się skupić na tym, co daje więcej środków, tak by i na prowadzenie bloga starczyło (a wszystkie serwisy, adresy etc to czterocyfrowe kwoty w skali całego roku)