Kiedy się zaczyna inwestować, powstaje całe mnóstwo najróżniejszych pytań, zwłaszcza po zakończeniu jakiejś inwestycji staramy się dowiedzieć dlaczego zarobiliśmy/straciliśmy i jak to powtórzyć/uniknąć w przyszłości. Oczywiście da się zrobić analizę wsteczną, gdzie patrzymy w jakim trendzie był dany instrument, ile zainwestowaliśmy, ile nas to kosztowało (koszt instrument + prowizja) czy w końcu ile zarobiliśmy/straciliśmy. Jednak nie mniej istotne są czynniki nie będące twardymi danymi rynkowymi jak nasz nastrój czy wiadomości gospodarcze. Czy da się to odtworzyć z transakcji i mediów? W zasadzie tak, jednak drugi raz będziemy wykonywać tą samą pracę: analizę i sprawdzanie danych historycznych, zamiast skupić się na przyszłości. Dlatego warto zainteresować się czymś jakim jak dziennik inwestycji, gdzie podczas przygotowywania, zawierania i zamykania transakcji ujmujemy istotne dla nas dane, które w przyszłości (nawet bardzo odległej!) pozwolą sprawdzić jak zarobiliśmy/straciliśmy na danej inwestycji. Czym jest dziennik inwestycji? Zapraszam do reszty artykułu 🙂
[otw_is sidebar=otw-sidebar-1]
Dla kogo dziennik inwestycji jest przydatny?
Tak jak wspomniałem we wstępie, najwięcej na dzienniku zyskają początkujący inwestorzy. Istotne jest oczywiście właściwe i zgodne z prawdą wypełnienie formularz, by potem móc wyciągnąć z nich właściwe wnioski. Oszukiwanie samego siebie niestety nie da nam żadnych pozytywnych efektów.
Opracowując poszczególne rubryki kierowałem się przede wszystkim możliwością odtworzenia naszych nastrojów, które mają niebagatelny wpływ na naszą zdolność do podejmowania trafnych decyzji. Równie ważne jest otoczenie makroekonomiczne jak na przykład zmiany w prawie czy rozwój konkurencji, a także czynniki zewnętrzne jak chociażby zamachy terrorystyczne: po marcowych zamachach w Brukseli, europejskie giełdy zaczęły spadać, ciągnięte w dół przede wszystkim przez spółki lotnicze i turystyczne.
Najwięcej zalet dostrzegą osoby mające bardzo zdywersyfikowane portfele, działające na różnych rynkach. Wtedy precyzyjny zapis w dzienniku pozwala „zwolnić” nieco naszej pamięci, bo zwycięskie strategie mamy zapisane czarno na białym.
Dla kogo dziennik inwestycji nie jest przydatny?
W teorii dziennik inwestycji jest przydatny każdemu. Jednak jak to zwykle bywa teoria swoje, a praktyka swoje. Typowy day trader (osoba dokonująca transakcji otwarcia i zamknięcia inwestycji w ciągu jednego dnia) dokonujący kilkunastu czy kilkudziesięciu transakcji dziennie może stracić znacznie więcej czasu na wypełnianie papierków niż to jest warte. W dodatku ich wypełnianie w trakcie notowań sprawia, że trader traci skupienie na wskaźnikach, przez co może stracić. Oczywiście w przypadku zainteresowania w danym dniu jednym czy dwoma konkretnymi instrumentami (np parą walutową EUR/USD) warto wypełnić dziennik notując dlaczego akurat tego dnia taka para walutowa, np „publikacja wyników gospodarki USA„.
Drugim wyjątkiem są inwestycje w produkty, które z założenia nie mają przynieść nam konkretnego zysku. Mówię tutaj o zakupie fizycznych metali bądź kamieni szlachetnych. Złoto, srebro, platyna w formie sztabek czy też monet bulionowych a także diamenty to z założenia produkty na czarną godzinę, których jedyną rolą jest zabezpieczyć nam portfel przed krachem gospodarczym, czy to w formie upadku systemu walutowego czy też konfliktu zbrojnego. Ale o tym kiedy indziej 🙂
Generalnie, dziennik inwestycji jest dla każdego inwestora.
Dziennik inwestycji a zapis inwestycji
Nie wiem jak to wygląda u innych, ale ja to lubię mieć wszystko ładnie spisane co się dzieje z moimi pieniędzmi. Kilka różnych plików w Excelu więc posiadam, w których się przewijają moje przepływy pieniężne. Mam też tabelki gdzie jest jedynie informacja co, kiedy i za ile kupiłem/sprzedałem. Oczywiście to wystarczy by określić rentowność każdej inwestycji, jednak sama strategia jaką objęliśmy przy danych aktywach pozostanie w naszej pamięci. Stąd dziennik inwestycji, który ma dokładnie ukazać nasze zamiary w momencie kupna oraz stopień ich realizacji w momencie sprzedaży. Dlatego w moim szablonie jest m.in. pole dotyczące zysku jaki chcemy osiągnąć. Wiadomo, że zawsze zależy nam na jak najwyższym zysku, ale trzeba też umieć go określić, by wiedzieć kiedy nasze plany się ziściły.
Osobiście uważam, że dziennik inwestycji może zastąpić zbiorczy zapis inwestycji, jednak nie w drugą stronę. A układ optymalny jest wtedy, gdy mając zbiorczy plik z naszymi wynikami, możemy znaleźć najbardziej rentowną inwestycję, a następnie, sięgając do dziennika inwestycji, dowiedzieć się jaka to strategia dała nam największy zarobek.
Struktura dziennika inwestycji
To co tutaj jest opisane, to moja wizja dziennika. Można ją dowolnie dopasowywać by stworzyć wzór najlepiej oddający nasze potrzeby i inwestycje.
Na pierwszej stronie mamy wpisy dotyczące momentu przed i w trakcie zawierania transakcji. Oto wyjaśnienie niektórych z nich:
Broker – czyli miejsce gdzie mamy rachunek (maklerski, FOREX czy w przypadku alternatywnych inwestycji np sklep czy platforma aukcyjna)
Moja ostatnia transakcja przyniosła – tutaj zaznaczamy jak nam poszła ostatnia zamknięta transakcja.
Moje samopoczucie – w jakim jesteśmy nastroju zawierając aktualną transakcję.
Dzisiaj interesująco wygląda dla mnie instrument – tu podajemy szczegóły o tym w co inwestujemy. Nazwa waloru (np. akcje PKN Orlen, skrzynka 12-letniej whisky, uncja złota etc.), rynek do którego należy walor (np. GPW, alternatywne, alkohole, surowce etc.), bieżący kurs waloru (po jakim dokonujemy transakcji) oraz zaznaczamy jaki jest trend w wycenie tego waloru.
Wolne Środki Pieniężne – ile mamy pieniędzy przeznaczonych na inwestycje. Może to być albo nasz cały majątek we wszystkich rachunkach maklerskich i oszczędnościowych na których trzymamy kasę czekając na okazję inwestycyjną albo środki tylko w ramach jednego rynku (np. GPW) albo nawet w ramach jednego rachunku (np. mamy dwa rachunki maklerskie, zwykły i IKZE, podajemy kwotę wolnych środków na rachunku na którym inwestujemy).
Ilość sztuk – czyli ile kupujemy 🙂
Kwota inwestycji – czyli ilość sztuk razy bieżący kurs.
Prowizja – czyli ile zedrze z nas pośrednik za zakup waloru.
Stosunek Wolne Środki Pieniężne/Inwestycja – tu wpisujemy jaki % naszej wolnej kwoty stanowi nasza inwestycja. Wzór na to obliczenie to:
Stosunek Wolne Środki Pieniężne/Inwestycja = (kwota inwestycji + prowizja) / wolne środki pieniężne
Wybieram transakcję – czyli czy kupujemy licząc na wzrost czy spadek wartości (spadek dotyczy m.in. kontraktów terminowych czy rynku FOREX).
Horyzont – na jak długo chcemy zainwestować. Na początku warto uściślać ten wybór wpisując okres jaki nas interesuje (np. <3 miesięcy, 2-4 lat, >5 lat etc.).
lub czekam i wybieram zlecenie oczekujące – to też dotyczy w zasadzie tylko kontraktów terminowych i FOREX.
STOP LOSS oraz Take Profit – czy wyznaczamy (i jeśli tak to na jakim poziomie) operacje automatyczne na naszej inwestycji. W przypadku gdy chcemy z inwestycji alternatywnej wyjść przy jakimś konkretnym poziomie to także warto to zaznaczyć.
UZASADNIENIE MOJEJ DECYZJI – dlaczego zdecydowałem się tą inwestycję? Może być hasłowo np. trend wzrostowy, analiza techniczna, analiza fundamentalna, raport komisji rolnictwa w USA etc.
Druga strona zawiera nasze działania po transakcji. Niektóre pojęcia to:
Dywidendy – w przypadku (zazwyczaj) akcji może się nam trafić wypłata dywidendy, wtedy jej wartość tu wpisujemy.
Cena sprzedaży – za ile sprzedaliśmy nasz walor.
Prowizja – czyli ile zedrze z nas pośrednik za sprzedaż.
Zysk oraz Strata – zarobiliśmy czy nie? Do wyliczenia używamy wzoru:
Zysklub Strata = cena sprzedaży + suma dywidend – (kwota inwestycji + suma prowizji)
Jeśli wynik wychodzi nam dodatni, to mamy zysk, jeśli mamy wynik ujemny, to mamy stratę.
Saldo rachunku po transakcji – ile mamy na rachunku (kwota ta będzie nam pomocna przy uzupełnianiu wolnych środków przy kolejnej transakcji).
Zamknięte przez STOP LOSS lub Zamknięte przez Take Profit – jeśli ustawiliśmy takie opcje przy zawieraniu transakcji (bądź później) i walor został sprzedany automatycznie to tu zaznaczamy.
STOP OUT – ponownie operacja dotycząca przede wszystkim kontraktów terminowych i FOREX.
Dlaczego? oraz co? – opis jakie czynniki wpłynęły na wynik naszej inwestycji. Bardzo ważna rubryka.
Moja ocena transakcji – czyli sukces czy nie?
dodatkowe informacje – tu możemy dopisać coś później, np. kurs spadł po transakcji, albo kurs przebił linię oporu etc. – warto obserwować walor krótko po inwestycji, by ocenić czy wyjście z niej było dobrym ruchem czy nie.
Dziennik jest – i co dalej?
Kiedy prowadzimy dziennik i puchnie nam Excel albo segregator to efektownie wygląda na półce. Trzeba to jednak przekuć na dalszy rozwój. Warto co jakiś czas sięgnąć po trzy najgorsze inwestycje z dowolnego okresu (np 3, 6 albo 12 miesięcy – zależy to bardziej od częstotliwości naszych inwestycji) i spojrzeć co poszło nie tak. Być może znajdą się jakieś wspólne cechy tych trzech inwestycji, które zaważyły na ich wyniku? Albo znajdziemy jakiś istotny błąd w naszym rozumowaniu tudzież strategi, co pozwoli zmniejszyć nasze straty w przyszłości? Elementów jest dużo, a przy regularnej kontroli można wypisać najgorsze czynniki których nie przewidzieliśmy czy też przeszacowaliśmy – i wykorzystać je w przyszłości. Sam powrót do takich „złych” wspomnień po jakimś czasie, na zimno, może też rzucić zupełnie nowe spojrzenie na twarde dane jakie zapisaliśmy.
Podobnie duża przydatność takiego zapisu jest gdy wracamy do pewnej formy inwestowania po jakimś czasie. Jeśli np na rok czy dwa wyszliśmy z rynku akcji i chcemy wrócić, warto sobie przypomnieć jak i dlaczego tak nam szło…
Do pobrania
Poniżej dwie wersje dziennika inwestycji: .pdf obustronny oraz .xlsx zawierający oba te wzorce w oddzielnych arkuszach – wraz z formułami, które za nas wyliczą wyniki – pojawią się one w jasno-szarych polach. Oczywiście to pomysł na taki ogólny dziennik inwestycji, pasujący do większości inwestycji, można go dowolnie modyfikować wg naszego uznania czy pod specyfikę danego rynku, np. w przypadku giełdy papierów wartościowych warto uwzględnić w naszych oczekiwaniach dywidendy wypłacane przez daną spółkę.
„Zarządzanie – rzecz dobra. Kontrola – jeszcze lepsza”
…ot taki cytat jeszcze z któregoś kursów na studiach 😉