Warren Buffett postawił milion dolarów. Nazwisko (najprawdopodobniej) najsłynniejszego inwestora świata, którego stworzony 50 lat temu fundusz zarabia średnio 19,7% rocznie to osoba, której opinię należy poznać, do tego magiczne brzmienie „milion dolarów” i mamy nagłówek przyciągający wszystkich. A o co dokładnie poszło?
Nie da się ukryć, że Buffett to ekscentryczny miliarder, od lat znajdujący się na szczycie listy najbogatszych ludzi na Ziemi.
Jego fundusz stanowi doskonały przykład dla inwestowania długoterminowego, a wypowiedzi dotyczące zdarzeń ekonomicznych są traktowane niczym samospełniające się życzenia. Zresztą samo podejście do inwestowania tej osoby jest bardzo ciekawe.
Niemniej, dzisiaj chciałbym się skupić na zakładzie jaki został zawarty w 2008 roku na okres 10 lat. Buffett zdecydował się wyzwać na pojedynek Ted’a Seides’a, który w tamtym czasie przewodniczył firmie Protege Partners specjalizującej się w zarządzaniu aktywami. Zakład ten ma potwierdzić teorię Warrena, że w długim terminie rynek osiąga lepsze stopy zwrotu anieżeli aktywnie zarządzane fundusze inwestycyjne – i pobierające za to sowite prowizje.
Buffet postawił na ETF (Exchange Traded Fund – fundusz wiernie odwzorowywujący zachowanie indeksów rynkowych – takich jak np WIG) podążający za indeksem S&P 500 – czyli pięciuset firm o najwyższej kapitalizacji na rynku USA. Jego przeciwnik sięgnął do pięciu aktywnie zarządzanych funduszy.
Zwycięzca zdecyduje na konto jakiej organizacji charytatywnej wpłynie milion dolarów z tego zakładu.
[otw_is sidebar=otw-sidebar-1]
Minęło 8 lat. Rynki w tym czasie ruszyły w górę, napędzane niską inflacją i kreacją pieniądza przez największe banki centralne (amerykański, europejski, japoński) a także przez boom gospodarczy w Chinach. Jeśli w ciągu najbliższych 18 miesięcy nie dojdzie do kryzysu gospodarczego to wygląda na to, że zwycięży instytucja charytatywna z Omaha – rodzinnego stanu Buffetta, bowiem to właśnie ETF na S&P 500 daje Warrenowi zysk na poziomie 65,7%, podczas gdy fundusze wyselekcjonowane przez Seides’a zarobiły przez te lata „zaledwie” 21,9%.
Oczywiście możemy tu mówić o geniuszu Warrena Buffeta, który nie raz udowodnił, że wie co robi, jednak ja proponuję spojrzeć na moment, który został wybrany na zawarcie zakładu: kryzys w USA, który rozlał się na resztę świata. Widać wyraźnie, że przez cały 2008 rok indeks S&P 500 spadał na łeb na szyję, by na początku 2009 roku osiągnąć najniższą zanotowaną w XXI wieku wartość. Czy przypadkiem nie przypomina to znanego wśród inwestorów powiedzenia „kupuj gdy leje się krew„, którego źródeł należy szukać już w
czasach Napoleona Bonaparte? A może była to strategia oparta o dane historyczne i cykl koniunkturalny, który jak wiadomo powtarza się z niezwykłą regularnością? Spójrzmy na 100 lat historii indeksu S&P 500. Jak widać jedynie Wielki Kryzys z lat 20-tych wymagał inwestycji ponad 30-letnich by się wybić powyżej linii strat. A już kolejne spore spadki (lata 70-te i Kryzys naftowy czy początek XXI wieku z kryzysem dotcomów) pokazują, że wystarczy kilka lat by giełda odzyskała swoją pierwotną wartość, a nawet ją przekroczyła.
Nawet gdy porównać kryzys zapoczątkowany w 2007 roku z dotcom’em to widać, że spadek na giełdzie rozpoczął się z tego samego poziomu, był większy niż na początku wieku, ale też większe było odbicie i obecnie wartość indeksu osiąga historyczne maksyma.
Tak więc czy ten zakład to nie jest po prostu zakład o potwierdzenie słuszności cyklu koniunkturalnego i potwierdzenia doświadczeń przeszłości, które Buffett ma dużo większe niż Seides? Chyba tak.
I ostatnia kwestia: początkowe duże spadki na S&P 500 mogły też „uśpić” czujność Teda – co w zasadzie nie powinno mieć znaczenia, gdyż jeśli dobrze rozumiem ten zakład to pieniądze zostały zainwestowane na jego początku i nie ma pola do jakiś manewrów w tym temacie.
Sam zakład w którym Warren Buffett postawił milion dolarów jest ciekawy i jego zakończenie na pewno będzie szeroko komentowane w mediach. Tylko ciekawe ilu ludzi zauważy zależność historyczną w tym zakładzie? Zobaczymy.
A póki co proszę o ocenę czy taka forma wpisów jest interesująca dla Was, Czytelników? Według Google powraca tutaj 36% z Was i ta wartość rośnie z każdym tygodniem, więc proszę – komentujcie i udostępniajcie ciekawe dla Was wpisy 🙂