CZŚ #3: ekstremalne oszczędzanie

przez | 26 sierpnia 2016

Ciekawostki ze Świata część trzecia. Dzisiaj na tapecie kilka przykładów jak może wyglądać ekstremalne oszczędzanie. Co ja o tym sądzę? Cóż, napiszę o tym na końcu każdego akapitu 😉 Natomiast generalnie uważam, że istotne jest by oszczędzać tam gdzie to możliwe. Z tym, że nie powinno się to odbywać kosztem dużo gorszych warunków…

[otw_is sidebar=otw-sidebar-1]

Mieszkanie bez mieszkania

CzŚ, ekstremalne oszczędzanie

kadr z filmu „8. mila”; źródło: Filmweb

W wielu filmach czy programach amerykańskich (choćby „8. mila” z 2002 roku) widzimy ludzi mieszkających przez cały rok w przyczepie kempingowej. Wynika to oczywiście z sytuacji ekonomicznej czyli braku wystarczających środków finansowych na wynajem czy zakup normalnego mieszkania. Mimo to w większości przypadków te przyczepy są wyposażone w kuchnię czy toaletę.

Mam jednak przykład gdzie 23-letni programista postanowił zamieszkać w ciężarówce. Nie brzmi to zbyt nadzwyczajnie, w końcu większość zawodowych kierowców praktycznie mieszka w ciężarówce, natomiast tutaj mamy przykład ekstremalnego oszczędzania ze strony naszego bohatera o imieniu Brandon.

ekstremalne oszczędzanie

sypialnia Brandona, źródło: Business Insider

Pracuję, zarabiam, ekstremalnie oszczędzam…

Mianowicie jest on pracownikiem jednej z najbardziej znanych firm na świecie: Google. Przyznaje się też, że bardzo dużo czasu spędza w pracy, przez co współwynajem pokoju z drugą osobą w cenie dwóch tysięcy dolarów za miesiąc (za osobę!) to mało opłacalna opcja. Postanowił więc pójść na całość i wykorzystać profity jakie oferuje jego pracodawca. Zakupił ciężarówkę i urządził w niej swoją sypialnię… Ma tam łóżko, szafę i wieszaki. Całość kosztuje go tylko 121$ ubezpieczenia miesięcznie.

Zapytacie gdzie się myje i inne łazienkowe czynności? Cóż, auto ma zaparkowane na firmowym parkingu i korzysta z firmowych toalet, które posiadają również prysznice… A gdzie gotuje? Nie musi – firmowa kantyna jest darmowa i pracuje (ponoć) na okrągło, więc śniadania, lunch i kolację nasz oszczędnicki jada w pracy. Całość sprzętów elektronicznych to komórka służbowa i laptop – ładuje im baterie w pracy, więc nie musi mieć żadnego gniazdka z prądem w aucie. A dzięki temu, że firma mieści się w ciepłym rejonie San Francisco to odpadają koszty i instalacje do ogrzewania…

Na szczęście sam fakt dużej oszczędności na mieszkaniu nie miesza w głowie chłopakowi. Chce on szybciej spłacić kredyt studencki wynoszący ponad 20 tysięcy dolarów. Więc jeśli później się chłopak trochę ograniczy to ekstremalne oszczędzanie to będzie dobrze 🙂

Może czas zamieszkać we własnej ciężarówce?

Cóż, rozwiązanie dobre dla młodego pracoholika, którego social life ogranicza się Twittera i Facebook’a. Co prawda kumple na piwko w ciężarówce by raczej nie narzekali, ale zakończenie randki z kobietą na pace 10-letniego Forda? Raczej nie 😉

Emerytura w wieku 33 lat

ekstremalne oszczędzanie

przeciętna pensja osób z wykształceniem bachelor w Massachusetts, USA; źródło: PayScale

Tym razem ludzie udowadniający, że można naprawdę dużo oszczędzić. Tytuł artykułu w serwisie Forbes mówi o 71% pensji odkładanych „do słoiczka”. Czy zarabiali dziesiątki tysięcy dolarów by odkładać tak dużą kwotę? Zgodnie z opisem zarobili około 45 tysięcy dolarów w ciągu roku. Daje to 22,5 tysiąca dolarów na osobę czyli 1 875 dolarów miesięcznie – co z kolei oznacza, że są w dolnej części skali wynagrodzenia dla wykształcenia na poziomie bachelor (odpowiednik naszego licencjata, choć może wymagać nawet 5 lat studiów) w Massechusetts.

Jak im się udała taka oszczędność? Wszystko robią sami. Takie małżeństwo DYI (do it yourself). Zaczęli od redukcji wydatków w postaci jedzenia na mieście, przeszli przez fryzjerstwo czy domowy wypiek chleba a skończyli na własnoręcznej wymianie okien. Oczywiście wszystko to przy wsparciu Google i Youtube’a…

Wspomniane jest też, że zrezygnowali z wszelkich rozrywek. I tak na przykład od 6 lat nie byli w kinie. Do tego oczywiście komunikacja miejska czy samochód zamienione na rower etc. Totalne ekstremum w wydatkach.

Nawet zajęcia z yogi mają darmowe. Nie, nie jest to kurtuazja organizatora tylko zwykły barter – pani Frugalwoods zajmuje się recepcją w zamian za bezpłatne zajęcia.

Ale z drugiej strony odeszli z pracy i zamieszkali w domku na wsi w wieku 33 lat.

Minimalizm sposobem idealnym?

No więc moje zdanie w tej kwestii jest bardzo jasne: jestem przeciwny tak ekstremalnemu minimalizmowi. Oczywiście, im więcej rzeczy będziemy robić sami tym lepiej dla naszego budżetu, ale nie wyobrażam sobie, że nie mogę iść do kina na film, bo to przecież kosztuje pieniądze. Tym bardziej, że zamiast wydać raz zarobione pieniądze to biorą pracę by w zamian otrzymać lekcje yogi. O ile przy domowym gotowaniu, które jest bardziej czasochłonne od jedzenia na mieście to mamy satysfakcję, o tyle przy barterze oddajemy swój czas w zamian za coś innego. A nie wierzę, że to się organizatorowi zajęć nie opłaca…

Podróż lub tańsza podróż z większymi atrakcjami

Przykład z niejako naszego własnego podwórka, przynajmniej pod względem kontynentalnym. Podróż po Wielkiej Brytanii pociągiem jest droga. Niestety, powoli zaczyna się też tak dziać w Polsce, bowiem ceny Pendolino są na poziomie między 10 a 13-godzinną pracą przy planowanej pensji minimalnej w wysokości 12 złotych. Oczywiście to kwota brutto 😉

ekstremalne oszczędzanie

koszt przejazdu tą trasą to 47 funtów; źródło: Google Maps

Wróćmy jednak do Zjednoczonego Królestwa. 3,5 godzinna podróż z północnej Anglii w okolice Londynu dla pewnego chłopaka miała kosztować 47 funtów. Mając jednak wolny dzień na podróż postanowił sobie urozmaicić wycieczkę wybierając trasę lotniczą z kilkugodzinną przerwą w…. BERLINIE! I w dodatku zaoszczędził 16% w porównaniu do trasy gdzie widzi jedynie przemykający za szybami znany sobie, brytyjski krajobraz! Jak to możliwe?

Era tanich lotów to raj dla łowców najprzeróżniejszych okazji. I tak było w tym przypadku. Przelot do Berlina i z powrotem wyniosły Jordana Coxa 21,37 funtów. Do tego dojazdy i wyjazdy z lotnisk to w sumie 21,20 funtów. Razem 42,57 funtów. Do porównania chłopak jeszcze dolicza sobie kanapkę w pociągu oraz kiełbaskę w Berlinie, przez co ostatecznie rachunki wyszły £44,07/£51,79 na korzyść lotu do Berlina. Minusem jest oczywiście czas podróży oraz pobytu w Berlinie – który był dłuższy o jakieś 8 godzin od bezpośredniego pociągu. Z drugiej strony czy taki wyjazd jeśli ma się wolny dzień nie jest tego wart?

Co o tym sądzę?

Krótkie wypady są bardzo fajne. Jednak znowu pojawia się kwestia czasu. Jeśli po podróży pociągiem mamy ten czas „zabić” przed telewizorem czy na fejsiku to faktycznie lepiej polecieć okrężną, dużo dłuższą drogą i coś zobaczyć po drodze. Z drugiej strony nie jest to sposób do stosowania w codziennym życiu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *